sobota, 31 grudnia 2016

Bożonarodzeniowy spływ Wieprzem


Mimo, że data zimowa, to jednak aura bardziej jesienna: pięć stopni na plusie, duże zachmurzenie, czasami mocniejszy wiatr... Mimo to, fajna przygoda, bo dzięki temu, że przyroda w uśpieniu, widać lepiej co kryją brzegi.  


Ale zacznijmy od tego, co pewnie i latem będzie dobrze widać z wody - od przystani w Serocku, powstała zaledwie kilka miesięcy temu, i robi wrażenie. Znajdziemy tam pod zadaszeniem dwa stoły z ławkami, miejsce na ognisko, przygotowaną rozpałkę, pole namiotowe i kosz na śmieci :) Poza tym wygodny, wysypany piachem brzeg do wodowania. To chyba najlepsza przystań, z jaką spotkałem się na Wieprzu.
 
 
Niewiele dalej w chaszczach ukryta łódka, którą zdaje się kilka lat wcześniej widziałem kilometr wcześniej, odwróconą dnem do góry, przysypaną śniegiem. Widać cały czas w użytku. Podoba mi się jej kształt. Jestem ciekaw jak się na niej pływa:)
 
 
Jesienią i zimą, drzewa ogołocone z liści, prezentują nieznane wcześniej kształty.
 


 
 
Teraz czekam na mróz i śnieg.
 


środa, 13 sierpnia 2014

Osada na 2 kajaki (z Serocka do Woli Skromowskiej)

Tydzień temu po raz pierwszy płynęliśmy na dwa kajaki.Wybraliśmy odcinek z Serocka koło Firleja do Woli Skromowskiej, a więc w sam raz na poranny spływ, bo krótki (10 km, od 1,5 do 2,5h), położony najbliżej Bazy, z łatwym dojazdem do rzeki, bezpieczny i z atrakcjami po drodze.

Od lewej: Michajasz, Tata, Domin, Wujek Romek
A pierwsze atrakcje czekały już na brzegu. Jak się bowiem okazało, tradycyjne miejsce wodowania, pod nowym mostem w Serocku, rozdeptane zostało przez krowy, poją się przy rzece. Dzięki temu jednak, zażyliśmy odmładzającej kąpieli błotnej :)   

Błotnisty brzeg Wieprza w Serocku koło Firleja
Gdzieś na wysokości Bazy w krzakach czaiły się leśne paparazzi, które robiły nam zdjęcia. Płynęliśmy jednak bardzo szybko, więc zdążyliśmy jedynie wymienić kilka porozumiewawczych okrzyków i zamachać w górze wiosłami ;)   

Most linowy na Wieprzu w Serocku koło Firleja
Jak zwykle dużą atrakcją był most linowy, na którym pojawiły się pomysły realizatorskie. Najpierw by sam most trochę podreperować... Potem by pousuwać z brzegów konary drzew, które wpadły do rzeki, by dodatkowo zwiększyć jej bezpieczeństwo dla kajakarzy, a na końcu by ogólnie rzekę posprzątać:)

Most linowy na Wieprzu w Serocku koło Firleja
Z Serocka do Woli Skromowskiej płynęliśmy już tyle razy. Jednak dopiero teraz postanowiliśmy, że skarpy, które znajdują się na lewym brzegu Wieprza, gdzieś w połowie odcinka, nie tylko obejrzymy, ale i zdobędziemy ;)Było warto, bo widok z tych 3 metrów wysokości jest bardzo fajny.

Przełom Wieprza. W stronę Woli Skromowskiej

Przełom Wieprza. W stronę Serocka.
Po wyryciu pamiętnego napisu na sośnie, ruszyliśmy dalej.


Do Bazy dotarliśmy cali i zdrowi.



 Fajny spływ, ale krótki! Może za rok uda się popłynąć dalej :) 




Sezon 2014 rozpoczęty

Sezon 2014 zaczęliśmy późno, bo dopiero z początkiem lipca. Pierwszy spływ to już chyba tradycyjnie odcinek z Serocka koło Firleja do Woli Skromowskiej (10 km). Jak zwykle duże emocje wzbudził u nas most linowy, z którego zwisała pokryta mułem i zasuszona już roślinność wodna naniesiona przez rzekę, wskazująca na wysoki stan, jaki Wieprz musiał mieć tej wiosny. 

Po zimowym przestoju płynęło nam się tak dobrze, że po dotarciu do Woli Skromowskiej uznaliśmy, że popłyniemy dalsze 25 km do Jeziorzan :) Na pewno w pokonaniu tak długiego dystansu, po tak długiej przerwie, pomógł nam kajak, którym płynęliśmy. Jako, że gospodarze naszej Bazy zaopatrzyli się przez zimę w dwa klasyczne kajaki (laminaty), Vanilla, nasz kajak pneumatyczny, którym w zeszłym roku pokonaliśmy wszystkie opisane tu odcinki, w tym roku poszedł w odstawkę, i zasila zasoby stodoły. Może kiedyś, kiedy będzie potrzeba spłynąć odcinkiem, do którego nie da się dojechać samochodem, znowu z niego skorzystamy.

Z nowości, które odnotowaliśmy, zwłaszcza na odcinku z Woli Skromowskiej do Jeziorzan, to udoskonalona infrastruktura kajakarska, która informuje kajakarzy o możliwych miejscach lądowania/ wodowania oraz sklepach zlokalizowanych w pobliskich miejscowościach. Niestety w kilku przypadkach mimo postawionych znaków nie doszukaliśmy się miejsc, na które one wskazywały :( Przystań z prawdziwego zdarzenia, znajduje się dopiero w Jeziorzanach, gdzie dodatkowo zaraz nad brzegiem Wieprza postawiono nowoczesną siłownię na otwartym powietrzu. Dla nas widok niespotykany, bo jak dotychczas z siłownie tego typu widzieliśmy tylko w Warszawie. A tu proszę :) Chociaż trzeba przyznać, po przepłynięciu 35 km, nie chce się aż tak bardzo ćwiczyć, no chyba że po to, by rozprostować nogi :)

To już drugi spływ, który kończymy w Jeziorzanach. Lubimy go, bo po drodze jest dziko i malowniczo. Chyba na tym odcinku jest zawsze najwięcej czapli, które wciąż nam towarzyszą. Jednak kusi, to co dalej, tj. odcinek z Jeziorzan do Dęblina, najpewniej z noclegiem po drodze w Zajeździe nad Wieprzem w Sarnach. 
          

piątek, 1 listopada 2013

Kajak pneumatyczny. Wady i zalety.

Kwietniowa decyzja o rozpoczęciu przygotowań do spływu po Wieprzu została szybko poparta wyborem i zakupem kajaka. Kryteria wyboru jakimi, się kierowałem były następujące:
  1. Cena. To nawet więcej niż kryterium. To założenie. Aby przygoda miała sens, wcale nie musi być droga. Wręcz nie powinna. O ile bowiem, za ceną idzie jakość i mniejsze ryzyko, to zbyt małe ryzyko eliminuje czynnik przygody, a to oznacza przewidywalność lub nawet nudę. A ja nie mogłem podjąć ryzyka utraty przygody ;)
  2. Swoboda. Jak już spływać do po swojemu. By uniknąć konieczności korzystania z przyczepy celem dotarcia do miejsca rozpoczęcia spływu i potem powrotu do Bazy, potrzebowałem kajaka "mobilnego", tzn. lekkiego i kompaktowego, który dałoby się przewieźć wewnątrz samochodu.         
 Oferta dostępnych kajaków, które brałem pod uwagę zaskoczyła mnie. Miałem do wyboru:


Kajak origami
  1. Kajak typu "origami". Nie są one dostępne w Polsce (jeszcze) i trzeba by je zamawiać specjalnie ze Stanów, ale z całą pewnością są czymś kuszącym, czym chętnie bym popływał. To kajak, który składa się dosłownie jak figurkę origami, lecz nie z papieru a specjalnie wymodelowanych arkuszy plastyku i kilku prowadnic. Przed złożeniem kajak ten mieści się w teczce, jak na obrazy, którą można spokojnie przetransportować w bagażniku lub na tylnych siedzeniach. Niestety cena to 1000, dolarów.
  2. Kajak ze stelażem.To zwykle dobrze zachowane starocie z lat siedemdziesiątych, produkcji ZSRR, których sposób konstrukcji jest w zasadzie identyczny jak namiotu. Kajak taki bowiem składa się ze wspomnianego stelaża oraz "tropiku", który się na niego naciąga. Dostępne już chyba tylko na allegro w cenie maksymalnie do 1000 zł. I chyba tylko dla koneserów.    
  3. Kajak pneumatyczny. To po prostu kajak pompowany, dmuchany. Który przed napompowaniem zajmuje tyle miejsca w bagażniku co średniej wielkości zapakowany górski plecak. Cena bardzo zróżnicowana, od 490 zł do kilku tysięcy. W Polsce najbardziej popularne marki Sevylor.   
Kajak składany marki Neptun.

Zdecydowałem się na opcję nr 3. Jak zatem oceniam swój wybór po zakończonym sezonie?


Kajak pompowany

Ogólnie bardzo pozytywnie, bo dzięki niemu w ogóle zaczęliśmy spływać, ale kajak pneumatyczny ma swoje wady:
  1. Bardzo ograniczoną sterowność. Wśród kajaków należy go chyba określić mianem "autobusu". Jest szeroki, powolny i mało zwinny. W zasadzie udaje się nim ominąć jedynie te przeszkody, które widać z daleka, dzięki czemu można zdążyć wyprowadzić do na bezpieczny kurs. Absolutnie odradzam korzystanie z tego typu kajaka na rzekach, gdzie znajduje się wiele przeszkód, szczególnie w postaci zwalonych drzew i wystających konarów. 
  2. Często traci się kurs. Przy dużej szybkości, niezależnie od tego czy wiosłuje jedna osoba czy dwie, kajak pneumatyczny po prostu traci kurs i obraca się o 180 stopni. Jeśli odpuści się wyrównywanie, kajak sam zatoczy kolejne 270 stopni i wróci na kurs, ale zajmie mu to kilka minut. Czasem jest to pożądane, bo wymusza przerwę i podziwianie widoków. Podobno pomaga jeśli zamontuje się płetwę z tyłu kajaka. Do wypróbowania w przyszłym sezonie.
  3. Łatwo go uszkodzić. Mimo, że zrobiony z dość grubej gumy PCV to jednak łatwo go przebić. Niestety doświadczyliśmy tego na własnej skórze, gdy nie udało się wymanewrować i popłynęliśmy wprost na gałąź ociosaną przez bobry. Ostry pal w zasadzie przeszył kajak na wylot. Trzeba było szukać wulkanizatora :) Na szczęście znaleźliśmy.
Nie można natomiast zapomnieć o jego niezaprzeczalnych zaletach:
  1. Mobilność. Można go spakować do bagażnika, bez problemów (12 kg) przenieść na specjalnych szelkach jak plecak nad brzeg i napompować w 10 minut. 
  2. Stabilność. Ze względu na swoje gabaryty dość trudno byłoby w nim zaliczyć wywrotkę. Co ciekawe, zdarzało się dość często, że zamiast być wciągniętym pod przeszkodę, jak mogłoby to mieć miejsce w przypadku kajaków tradycyjnych, wpływaliśmy na nią. I niestety osiadaliśmy na niej na dłużej, bo kajak przygniatał ją swoim rozmiarem :)
  3. Cena. Bezdyskusyjnie najlepsza cena jak na kajak wykorzystywany do spływów szeroką i spokojną rzeką nizinną.   
Podsumowując, kajak pneumatyczny to dobry wybór na jeziora i rzeki nizinne, wolne od wartkiego nurtu i przeszkód w postaci zwalonych drzew i konarów.  

"Ta rzeka jest jak wieprz"

Rzeka Wieprz. Skąd w ogóle taka nazwa? Być może, podobnie jak w przypadku pewnej wsi w województwie małopolskim, źródeł tej nazwy należy poszukiwać w łacińskim "vepres", czyli "ciernisty krzak" lub "gęste zarośla". 

Rzeka Wieprz. Lubartów.
 Jeśli nie to jednak, to jakie skojarzenie musiało zaistnieć w umyśle człowieka, który wpatrując się w jej nurt, po raz pierwszy pomyślał sobie "ta rzeka jest jak wieprz"? Co ciekawe, skojarzenie to musiało być na tyle oczywiste, że przemówiło także do innych, którzy zaczęli określać rzekę tym właśnie mianem. Mnie się wydaje, że niestety mogło chodzić o zapach... :)

Chyba, że są jeszcze inne cechy, które mogły łączyć te dwie rzeczy...

piątek, 11 października 2013

Ranking atrakcji kajakowych na Wieprzu

Dzisiaj sezon kajakowy 2013 mamy już za sobą. Podsumowując, jest z czego być dumnym. Przede wszystkim w ogóle zaczęliśmy spływać kajakiem po Wieprzu, co jeszcze rok temu w ogóle nie przyszłoby mi na myśl. Od czerwca do września przepłynęliśmy Wieprzem cały powiat łęczyński i lubartowski. W sumie pokonaliśmy na kajaku 105 kilometrów, a to aż 1/3 długości całego Wieprza.       

Wspominając ten czas aż prosi się by ułożyć listę atrakcji na Wieprzu, które zrobiły na nas największe wrażenie podczas tegorocznych spływów kajakowych. Oto zatem mój ranking największych atrakcji na Wieprzu: 
  1. Most linowy za Serockiem koło Firleja. Amatorska konstrukcja łącząca obydwa brzegi Wieprza za pomocą stalowych lin, na których poukładano drewniane (i mocne wybrakowane) kładki). Rarytas dla miłośników filmów przygodowych, w których jedną ze scen jest przejście bohaterów po rozkołysanym, urywającym się moście nad rzeką, przepaścią czy na przykład lawą. Zobacz na mapie
  2. Szumy w Sernikach. Tuż pod mostem w Sernikach znajdują się głazy, które przy odpowiednim poziomie wody tworzą na Wieprzu uskok, który z daleka wygląda dość niebezpiecznie, jednak jego przepłynięcie nie jest trudne. To miejsce na Wieprzu, gdzie można poczuć się jak na rzece górskiej.
  3. Szumy w Szczekarkowie. Bardziej ze względu na malownicze otoczenie - przełom i piaskowa łacha na prawym brzegu. Plus oczywiście lekkie przyspieszenie zaraz za uskokiem i szansa na odrobinę adrenaliny.  
  4. Piaskowe łachy w Nadwieprzańskim Parku Krajobrazowym. Nigdzie ich tylu nie ma co właśnie tam. Dodatkowo można na nich spotkać raki lub polujące na nie bociany lub czaple. Zwykle jest to jednak idealne miejsce na wypoczynek, bo i bezpieczne i romantyczne.
  5. Widok z rzeki na kościół w Jeziorzanach. Należy chyba powiedzieć szerzej - Wieprz w Jeziorzanach - który faktycznie rozlewa się tak szeroko, że przypomina jezioro. Górujący nad tym kościół dopełnia klimatu.
  6. Przeszkody w Nadwieprzańskim Parku Krajobrazowym. Drzewa wystające z rzeki, drzewa wpadające do rzeki, drzewa pochylone nad rzeką, drzewa płynące z rzeką... Odcinek od Łańcuchowa do Zawieprzyc jest idealny dla miłośników przygód i specjalistów od kłopotów.
Nie oznacza to jednak, że kolejne sezony nie mogą być równie ekscytujące. Przede wszystkim do pokonania pozostał nam odcinek z Jeziorzan do Dęblina, gdzie Wieprz wpływa do Wisły. To będzie musiała być przygoda! Najpewniej dwudniowa, z noclegiem w Zajeździe nad Wieprzem, niebem pełnym samolotów i filmowym finałem, gdy wąskim Wieprzem wpłyniemy na szerokie wody Wisły :)

wtorek, 17 września 2013

Ostatni spływ w sezonie

„Lato powraca w wielkim stylu” taki nagłówek sprzed dwóch tygodni ostatecznie przekonał nas o weekendowym wyjeździe do Serocka, a co za tym idzie do jeszcze jednego, może już ostatniego w tym sezonie (?) spływu kajakiem po Wieprzu.

Prognozy okazały się trafne, pogoda była idealna. Ponieważ w grę wchodził tylko spływ popołudniowy zdecydowaliśmy się na odcinek rozpoczynający się najbliżej Bazy i najkrótszy, tj. z Serocka do Woli Skromowskiej (10 km). Jednocześnie jest to odcinek, od którego zaczęliśmy przygodę ze spływami, więc gdyby okazało się, że już w tym roku nie popłyniemy, byłaby to ładna klamra domykające tegoroczną przygodę z kajakami na Wieprzu.

Zaczęliśmy jak zwykle spod mostu w Serocku. Temperatura około 23 stopni. Zapewne ostatnia okazja do złapania trochę słońca, witaminy D i opalenizny. Zdejmujemy koszulki. Słonce grzeje jeszcze jak w sierpniu, ale powietrze już chłodne, październikowe. Z rzeki widać, jak po żniwach rolnicy porządkują pola. Niestety oznacza to czasem, że tuż nad jej brzegiem wypalają resztki słomy, co dla kajakarzy nie jest rzeczą miłą, bo oznacza wymuszone zażycie substancji smolistych.
 
Spływ kajakowy Wieprzem. Serock.

Największą atrakcją tego odcinka jest oczywiście most linowy. Teraz wydaje się, że jest o wiele wyżej niż za pierwszym razem, gdy tędy płynęliśmy. Poziom wody musiał się od tego czasu obniżyć o jakieś 70 centymetrów. Tu robimy sobie przerwę, aby most zwiedzić. Nikt chyba, kto tędy przepływa nie oprze się pokusie poskakania na nim, pobujania się czy też zrobienia tzw. Indiany Jonsa, czyli trzymając się rękoma za liny zwisać całym ciałem nad wodą i rozkołysawszy się wskoczyć z powrotem na most.


Spływ kajakowy Wieprzem. Serock.

Niedługo potem robi się dość chłodno. Woda, którą zdarza się nam opryskać podczas wiosłowania już nie tylko nie stanowi pożądanego ochłodzenia, jak jeszcze niedawno, lecz wręcz powoduje skurcze i gęsią skórkę na całym ciele. Zakładamy koszulki z powrotem. Po jakimś czasie zaczynam żałować, że jestem w sandałach zamiast w pełnych butach, a niedługo potem, dodatkowo że w krótkich spodniach zamiast w długich. Jakaś bluzka z długim rękawem też by się przydała.


Spływ kajakowy Wieprzem. Serock.

W zasadzie to nie wiadomo kiedy zrobiło się wręcz mroźnie. Woda, której jak zwykle w kajaku jest trochę sprawiała wrażenie lodowatej. Nie dosyć, że nie było jak przed nią uciec, bo się w niej wręcz siedziało, to na dodatek spływała nam z wioseł na ręce i odzież. Gdy wreszcie przybiliśmy do mety, drżałem z zimna.


Spływ kajakowy Wieprzem. Serock.
 
Spływ kajakowy Wieprzem. Serock.
 
Ale jak zwykle, było warto. Po pierwsze ze względu na możliwość zrobienia kilku unikatowych, popołudniowo-jesiennych zdjęć. Po drugie jednak, ze względu na odkrycie, że na odcinku, którym płynęliśmy, i dalej, aż do Baranowa powstał profesjonalnie oznakowany szlak kajakowy „Pradoliną Wieprza”. Dzięki temu, podczas spływu będzie można się spodziewać znaków, informujących o dystansie pozostałym do mety oraz informacji o sklepach znajdujących się w pobliżu rzeki. Myślę, że już za rok należy oczekiwać także nowoczesnych i zadbanych przystani i pól biwakowych. To bardzo miłe, że region dojrzewa, odkrywając swoje krajoznawcze uroki i potencjał turystyczny.