„Lato
powraca w wielkim stylu” taki nagłówek sprzed dwóch tygodni ostatecznie
przekonał nas o weekendowym wyjeździe do Serocka, a co za tym idzie do jeszcze
jednego, może już ostatniego w tym sezonie (?) spływu kajakiem po Wieprzu.
Prognozy
okazały się trafne, pogoda była idealna. Ponieważ w grę wchodził tylko spływ
popołudniowy zdecydowaliśmy się na odcinek rozpoczynający się najbliżej Bazy i
najkrótszy, tj. z Serocka do Woli Skromowskiej (10 km). Jednocześnie jest to
odcinek, od którego zaczęliśmy przygodę ze spływami, więc gdyby okazało się, że
już w tym roku nie popłyniemy, byłaby to ładna klamra domykające tegoroczną
przygodę z kajakami na Wieprzu.
Zaczęliśmy
jak zwykle spod mostu w Serocku. Temperatura około 23 stopni. Zapewne ostatnia
okazja do złapania trochę słońca, witaminy D i opalenizny. Zdejmujemy koszulki.
Słonce grzeje jeszcze jak w sierpniu, ale powietrze już chłodne,
październikowe. Z rzeki widać, jak po żniwach rolnicy porządkują pola. Niestety
oznacza to czasem, że tuż nad jej brzegiem wypalają resztki słomy, co dla
kajakarzy nie jest rzeczą miłą, bo oznacza wymuszone zażycie substancji
smolistych.
|
Spływ kajakowy Wieprzem. Serock. |
Największą
atrakcją tego odcinka jest oczywiście most linowy. Teraz wydaje się, że jest o
wiele wyżej niż za pierwszym razem, gdy tędy płynęliśmy. Poziom wody musiał się
od tego czasu obniżyć o jakieś 70 centymetrów. Tu robimy sobie przerwę, aby
most zwiedzić. Nikt chyba, kto tędy przepływa nie oprze się pokusie poskakania
na nim, pobujania się czy też zrobienia tzw. Indiany Jonsa, czyli trzymając się
rękoma za liny zwisać całym ciałem nad wodą i rozkołysawszy się wskoczyć z
powrotem na most.
|
Spływ kajakowy Wieprzem. Serock. |
Niedługo
potem robi się dość chłodno. Woda, którą zdarza się nam opryskać podczas
wiosłowania już nie tylko nie stanowi pożądanego ochłodzenia, jak jeszcze
niedawno, lecz wręcz powoduje skurcze i gęsią skórkę na całym ciele. Zakładamy
koszulki z powrotem. Po jakimś czasie zaczynam żałować, że jestem w sandałach
zamiast w pełnych butach, a niedługo potem, dodatkowo że w krótkich spodniach
zamiast w długich. Jakaś bluzka z długim rękawem też by się przydała.
|
Spływ kajakowy Wieprzem. Serock. |
W zasadzie
to nie wiadomo kiedy zrobiło się wręcz mroźnie. Woda, której jak zwykle w kajaku
jest trochę sprawiała wrażenie lodowatej. Nie dosyć, że nie było jak przed nią
uciec, bo się w niej wręcz siedziało, to na dodatek spływała nam z wioseł na
ręce i odzież. Gdy wreszcie przybiliśmy do mety, drżałem z zimna.
|
Spływ kajakowy Wieprzem. Serock. |
|
Spływ kajakowy Wieprzem. Serock. |
Ale jak zwykle, było warto. Po pierwsze ze względu na
możliwość zrobienia kilku unikatowych, popołudniowo-jesiennych zdjęć. Po drugie
jednak, ze względu na odkrycie, że na odcinku, którym płynęliśmy, i dalej, aż
do Baranowa powstał profesjonalnie oznakowany szlak kajakowy „Pradoliną
Wieprza”. Dzięki temu, podczas spływu będzie można się spodziewać znaków,
informujących o dystansie pozostałym do mety oraz informacji o sklepach
znajdujących się w pobliżu rzeki. Myślę, że już za rok należy oczekiwać także
nowoczesnych i zadbanych przystani i pól biwakowych. To bardzo miłe, że region
dojrzewa, odkrywając swoje krajoznawcze uroki i potencjał turystyczny.